maandag 30 maart 2015

Krajobraz z Wilga

Dni leca a tu ni widu ni slychu jak to u nas na kresach mowili (a nie mowia bo juz tradycje lokalne wyplenione zostaly doszczetnie ).

Oczekiwanie na laskawosc ustawodawstwa i jego interpretacji...!!!

Zwykly czlowiek nie tak dawno jeszcze bo przed ostatnia wojna budowal na swym co i gdzie chcial. Jak byla potrzeba czy tez zysk widoczny to... siup, mlyn stoi. Zwiekszenie szczesliwego posiadania ziemi lub wspaniale lato...i juz stodola na oczach wzrasta.

A tu mamy smutne lata tzw. postepu gdzie za lat juz kilka placic bedzie  czlowiek za dwutlenku wegla wydalanie ( oddychaniem zwanem ) a ilosc ludzi w Rzeczpospolitej  stoczy sie do ilosci jakoby potop szwedzki drugi raz nastapil...!

W takich oto warunkach Polak zyc musi, radzic sobie i byc szczesliwym zechce.

Ale my tu jeszcze nie skonczylismy, jeszcze wolnosc  w duszy gra i jak choroba wspaniala roznosic sie prosi ...wielu probowalo, wielu kusilo...prawie sie udalo ale mimo triumfu ich, prawie ostatecznego , tli sie jeszcze i tlic zawsze bedzie.

Taka zagiew zgasic niepodobna, nie tym co w zamian dac pragna.

Tak wiec Zarodz czy tez zaru rozdmuchanie !!!!!!!!


Howgh!!!


"W tej okolicy jest zbyt uroczyście.
Jaskółki kreślą nad wodami freski,
w dzbanie jeziora drzemie chłód niebieski
i usta mówią to, co widzą oczy.
Światło szeleści, zmawiają się liście
na baśń, co lasem jak niedźwiedź się toczy.

Ileż to razy śpiąc w porannej trawie
słyszałem w sobie śpiewającą wilgę.
I dziś, gdy twarzą do zieleni przylgnę,
słyszę, jak echo podpowiada rzece
cały krajobraz oddany łaskawie
źrenicy ptaka i ludzkiej opiece.

Wieczorem sosna spod lasu ucieka
i dzwonią za nią rude tarcze piasku.
Wiatrak sen miele i ślepiec z daleka
z chłopcem i z pieśnią kościelną przybywa.
Jeziora stoją zatopione w blasku
kwitnących sadów, obłoków i żniwa.

I tak tu będzie, jak bywa po burzy,
kiedy wystarczy trącić ręką gałąź,
aby czuć jeszcze fosfór błyskawicy.
Tego obrazu flet już nie powtórzy.
Przed nami stoi miska soczewicy
i w ciemność psalmu pochyla się ciało.

Wtedy się nagle mój kraj komuś przyśni
z chłopcem pod lasem i z koniem u studni.
Spłoszona gałąź ucieknie od liści
i ptak zawoła przez sen leśne echo.
Wieczorna zorza odchodząc zadudni
i noc swe gniazdo uwije pod strzechą.

Pogasły lampy, tylko noc majowa
uczy się pieśni miłosnych na flecie.
Urywa, słucha i znowu od nowa
flet nawołuje z drzemiących osiczyn
rzekę, o której tylko tyle wiecie,
że jest z zieleni i mówi o niczym."


Nowak po prostu.